czwartek, 26 stycznia 2012

Toxic



Nigdy nie przepadałam za coverami w tym stylu, leniwe, seksowne, zmysłowe, delikatne głosy wręcz mnie drażniły. Ale fortuna kołem się toczy i czasy się pozmieniały... Aktualne upodobania muzyczne - ambiwalentnie, ale królują takie brzmienia. Coś cięższego idzie w odstawkę.
W ogóle podoba mi się sam fenomen zrobienia prawie pięciu minut dobrej muzyki z dyskotekowego hitu zeszłej dekady.
Wystarczy spojrzeć na obrazek w klipie i wszystko staje się jasne. Czy to zimowe przesilenie? Czy muszę szukać usprawiedliwienia?
Po prostu czuję się jak szmata. Złożyło się na to kilka czynników.
Standard u "takich, jak my" (czyli jakich?), co jakiś czas samo przychodzi. Smutne brzmienia, spleen, nieprzespane noce, kawa, kawa, kawa, niegdyś czekolada, ostatnimi czasy zastąpiona paczką papierosów.  Najlepiej coffe&cigarettes&chocolate. Ale gdzieś między tymi rzygami tym razem wyjątkowo przewija się determinacja i chęć zemsty.
Aż boję się siebie.

Taki styl w życia to coś na kształt heroiny - wiem, że mnie niszczy, ale bez tego jest jeszcze gorzej. Nie chcę odwyku, they tried to make me go to rehab, but I said "No, no, no"...

Po tych kilku miesiącach studiowania odnoszę wrażenie, że wielu wykładowców nie wie, o czym mówi. Tłumaczy coś,czego nie rozumie. Taka praca, muszą i już. Mają swoje szaleństwa i pani od staropolki wystarczy zamruczeć nawiązaniem do Biblii albo antyku, żeby była cała w skowronkach. Nie rozumie, dlaczego nie wiedzieliśmy, że to Wincenty z Kielczy, przecież "to było w przedszkolu!  no, może nie w przedszkolu, ale szkoła podstawowa, proszę państwa!". Pani D. od października mówi o metatekście i ramach dzieła literackiego, jednak jeszcze nie wytłumaczyła o co jej chodzi - podejrzewam, że sama nie wie. Pani z gramatyki uważa, że "to kwestia sporna, ale jakby nie patrzeć to logiczne, że musi być tak", a jedyna pani magister w tym poczcie doktorów i profesorów nosi się ze sobą jak nadęta gęś i poprawki u niej będę zdawała do maja chyba.
Studenci polonistyki nie znają  podstaw fleksji (odmiana przez przypadki to jednak szkoła podstawowa), ale studiują (studjujom?) - mają stypendia, przypływ gotówki od rodziców, miejsca w akademiku, zniżki na bilety i studiują... Po co?
No żeby studiować.

"Dzień Świra" oglądałam z miesiąc temu, ale dzień w dzień o tym myślę... Przecież to, co się dzieje wokół to jakaś paranoja...
Muszę pić kawę. Muszę czasem zapalić. Muszę wąchać stare książki w antykwariacie. Muszę dużo muzyki. Muszę internet. Muszę coś ponad to, ale sama nie wiem co.
To mnie trzyma przy życiu.
Wiem, że będzie lepiej. Wiem.
Ale najpierw zemsta.
Zemsta to ostra potrawa, która najsłodziej smakuje podana na zimno.

2 komentarze:

  1. Czy to problem z moim komputerem, czy celowo ustawiłaś cały wpis w ikonkach i nie mogę przeczytać ani słowa:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie musimy się spotkać. Niech tylko sesyja się skończy i odeśpisz wszystko. Trzymaj, się, choć to tylko puste słowa.

    OdpowiedzUsuń