wtorek, 3 stycznia 2012

Po czasie.

Czas na podsumowanie roku był kilka dni temu, ale opóźnienia u mnie stały się już swego rodzaju tradycją.
Krótko o 2011?
Nie mogę więc pisać, jaki był, bo nie będzie krótko.


Najlepsza książka - zdecydowanie "Doktor Faustus" Tomasza Manna, którego męczyłam długo, a intertekstów i aluzji w większości nie zrozumiałam, ale mogę śmiało powiedzieć, że to najlepsza książka, jaką kiedykolwiek przeczytałam. Polecam, nie każdemu, bo wymaga znajomości łaciny, trochu francuskiego, siedzenia ze słownikami, pełna nawiązań, specjalistycznej terminologii , głównie muzycznej.
Poza tym, to chyba w 3 klasie liceum odkryłam Świetlickiego jako bożyszcze, nie jako poetę jednego z wielu.
I jeszcze powieści Jodi Picoult. Tematyka rodzinno - obyczajowa, ale wyłamująca się schematom, również polecam.
A z książek wydanych w 2011? Nic mnie specjalnie nie zakręciło.

Najlepszy film - w tym roku nadrobiłam stare dobre polskie komedie. "Nic śmiesznego" przoduje. Hitem roku będzie dla mnie produkcja Allena - "O północy w Paryżu", lubię ten klimat.
Polskie "Listy do M." - owszem, miłe, dobre, ale przereklamowane, wolę "Love Actually" sprzed kilku lat, na którym to filmie się wzorowali twórcy "Listów...".

Najtrudniejsze - muzyka. To, co jest najbliżej, wszędzie, wokół, zawsze. Z minionorocznych odkryć muszę wymienić na pewno:
Caro Emerald
Michael Buble
The Puppini Sisters
Cat Stevens - w końcu wiem, kto wykonuje "Wild World"!
przekonanie się do Czesława Mozila
i mnóstwo muzyki klasycznej, zwłaszcza organowej, coraz głębiej odkrywam Bacha, chociaż ciężko było mi się odzwyczaić od kojarzenia Bacha z menuecikami i preludiami na lekcjach (oratorium bożonarodzeniowe!), Boellmann, Brixi, Pachelbell, Haendel...
Słuchałam głównie staroci sprzed lat, wierna fanka Aerosmith i Metalliki, czasem coś nowszego, czasem coś starszego. I to się już chyba nie zmieni.
Ach. I chór. Nowe hobby. Dużo muzyki chóralnej.
W ogóle dużo muzyki.

Wspomniane oratorium:




Nie umiem robić takich podsumowań, zbyt wiele we mnie chaosu i wciąż nowych myśli.

Coś się kończy - coś się zaczyna?



Tego obrazu mi tu brakowało.



 Nigdy papieros nie będzie tak smaczny, a wódka taka zimna i pożywna.
Nigdy nie będzie tak ślicznych dziewcząt, nigdy nie będzie tak pysznych ciastek,
reprezentacja naszego kraju nie będzie miała takich wyników.
Już nigdy, nigdy nie będzie takich wędlin, takiej coca-coli, takiej musztardy i takiego mleka.
Nigdy nie będzie takiego lata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz