niedziela, 28 kwietnia 2013

Penderecki, Bajor i my

Intensywne odwiedzanie filharmonii w ostatnich dniach dość zmieniło moje zdanie na temat tej instytucji...

1. Rewelacja sezonu! Dyrygent i kompozytor maestro Krzysztof Penderecki!
Uwielbiam twórczość Pendereckiego. Odkąd dowiedziałam się o koncercie, na bieżąco śledziłam filharmonijne aktualności. Ku mojej uciesze (wówczas) - bilety na koncert w ramach Dni Opola były sponsorowane i kosztowały symboliczne 10 zł! Nie poszłam na zajęcia, by ustawić się w kolejce do kasy jeszcze przed jej otwarciem. Kiedy ujrzałam kolejkę - mój entuzjazm opadł, ale dzielnie ustawiłam się w szarym ogonku i czekałam. Jakież plotki się niosły wśród podirytowanych czekających!
- W tym mieście tak bardzo nic się nie dzieje, że ludzie spragnieni są kultury jak kania dżdżu.
- Eee tam, kultury! Pani, to jest biznes!
- Słyszeliście, nie ma ograniczeń! Ci z przodu pewnie biorą po 20 sztuk!
- Jakiś facet nakupił ile się dało i sprzedaje z boku po 50 zł... A patrzcie, jakie ma branie!
- Noż cholerka, to trzeba policję wezwać!
- Biorą, bo biletów już nie ma... Ale jest jeszcze koncert Opolanie Opolanom w niedzielę...

2. Skoro już poświęciłam zajęcia i tyle stałam w tej kolejce, nie poddawałam się i czekałam po bilety na koncert niedzielny. Udało się! Wzięłam dla siebie, koleżanki i jej męża.
Okazało się, ze mąż koleżanki wziął dla nich i dla mnie. Uuu, interes biletami?

3. Próbuję odsprzedać bilety. Kosztowały dychę - chcę dychę. Są chętni i znikają. W końcu piszę zachęcającego posta dla swoich znajomych... Zainteresowanie przekroczyło moje oczekiwania... Wszystkie koleżanki chcą... Lecę do kasy filharmonii zapytać, czy mają jeszcze. Nie ma, ale ktoś zwrócił bilety na Pendereckiego. EUFORIA! A jednak - jak kocha, to wróci.

4. Idę na Pendereckiego!!!
Spotykam mnóstwo znajomych twarzy z "muzycznej śmietanki" i czuję się bardzo dostojnie z faktem, że znam ich wszystkich.
Penderecki - Klasa sama w sobie. Przez duże "K". A przy tym z poczuciem humoru.
Za to pani zapowiadająca koncert, nie dość, że w pięknej czarnej sukni z trenem, to jeszcze głosem takim, jakbyśmy się zgromadzili z okazji pogrzebu Pendereckiego (oby żył długo!). Przez moment wszyscy myśleliśmy, że stało się coś złego i koncert zostanie odwołany.

5. Jak się odchamiać, to skutecznie. Dwa dni później idę więc z koleżankami z roku na koncert Opolanie Opolanom. Michał Bajor, Anna Panas, Big Bandy szkół muzycznych i wiele mniej znanych gwiazd opolskiej sceny. Super inicjatywa! Brakowało mi przygotowanego programu koncertu, bo nie wiadomo było, kto teraz, z jakim repertuarem... Każdy artysta wykonywał 2-3 utwory (trochę mało... chociaż dzięki temu koncert nie trwał do północy), całość dynamicznie się zmieniała, panowie technicy sprawnie wynosili i donosili sprzęty. Niezbyt odpowiadało mi tematyczne rozplanowanie występów - tu jestem wzruszona po sonacie skrzypcowej, a następny artysta wchodzi z piosenką literacką z mocnym towarzyszeniem gitar i perkusji.

6. Pora w końcu stanąć po drugiej stronie. Występ z chórem na scenie filharmonii - bezcenne doświadczenie. Kłopoty organizacyjno-logistyczne przed nim - jeszcze bardziej.
Wieczny problem z przejęciem sali koncertowej na próbę, poprawianie plakatów, by dwa dni przed koncertem dowiedzieć się, że jednak obowiązują wejściówki...
Trochę trema, trochę nerwy, trochę żal, że ktoś nie przyjdzie... A potem wielka satysfakcja. Mimo paru niedociągnięć.
Impreza po koncercie - jedna z lepszych.

Po wielkim umuzykalnieniu pora wrócić do pracy zaliczeniowej z literatury Młodej Polski  i nomen omen poczuć, co to znaczy dekadentyzm. Śmieszne, że kiedyś lubiłam mentalność tej epoki, wydawała mi się taka bliska. Teraz serdecznie nienawidzę tej pozy, tej maniery, tej reżyserii,... Męczę się z tym: z czasem, z sytuacją i sama ze sobą.
A gdyby tak powiedzieć DOŚĆ!, rzucić to wszystko i pójść na koncert...?




niedziela, 21 kwietnia 2013

The Human Body Exhibition

Kilka refleksji z niezwykłej wystawy, którą miałam okazję obejrzeć w zeszłym tygodniu:

Szokująca, kontrowersyjna, zmieni Twoje życie - tak reklamuje się wystawę The Human Body. Hmm... Kontrowersyjny może być fakt, że eksponaty wykonane są z ciał ludzkich. Osoby te, w większości ludzie nauki, z uniwersytetu w Chinach, przed śmiercią zadeklarowały chęć, by ich ciała wykorzystano w celach naukowych. Nie są to ciała młodych skazańców odkupione od władz chińskich - ta mylna informacja prowadzi nas do postaci Doktora Śmierci, Gunthera von Hagensa. Von Hagens opatentował metodę plastynacji - tą też metodą zostały zakonserwowane ciała na wystawie w Krakowie, jednak nie jest on twórcą tej wystawy!

W słoneczny dzień, po wejściu do klubu Fabryka, uderzyła nas fala zimna. Niechętnie oddaliśmy płaszcze do szatni. Mili panowie zapewniali nas jednak, że w dalszych pomieszczeniach jest cieplej. I było. Jakąś miejską legendą są pogłoski, że w galerii jest bardzo zimno, żeby ciała się nie niszczyły ;)

Jestem osobą raczej przewrażliwioną - mdleję na widok krwi, stąd jestem z siebie dumna, że w ogóle na tę wystawę się wybrałam i ją przeżyłam. Gdzieś w czwartej sali, tej z narządami układu trawiennego, zaczęło ściskać mnie w brzuchu. Czułam swoje zaniedbane jelita i błonkę w żołądku. Zastanawiałam się, jak wygląda moja wątroba - zestawione były ze sobą zdrowa i marska. Szokiem były płuca palacza - wyglądają jak asfalt!!!

Sala z płodami też taka nieprzyjemna.

Największym zdumieniem był jednak jajnik z potworniakiem. Nigdy w szkole nikt nie mówił o takim nowotworze. Po powrocie od razu sprawdziłam w wikipedii. Rzeczywiście, w jajniku mogą rozwijać się inne części ciała, najczęściej włosy i zęby. Eksponat przedstawiał rozcięty jajnik z gęstym kołtunem włosów. Okropne!

Obrzydliwy był też wycinek okrężnicy z nowotworem. Za to sam odbyt bardzo ciekawy - możemy oglądać swoje ręce, paznokcie, pępek, a do dupy zajrzeć ciężko.

Manekiny ustawione były w najróżniejsze pozy - dyrygent z pałeczką, sportowiec z piłką, zgarbiony czytający książkę. Oglądając je aż ciężko było uwierzyć, że to jeszcze kilka lat temu byli normalnie funkcjonujący ludzie, robiący zakupy, jedzący ryż, spacerujący wieczorem...

Kontrowersyjna sztuka? A bo ja wiem. Dla mnie bardziej edukacja. Na pewno wielka pomoc dla szkicujących. Obowiązkowa dla maturzystów zdających biologię! Dobra lekcja (życia?).

Czy sztuka? Tak, jeżeli potraktujemy nasze ciało jako boskie arcydzieło. Idealnie funkcjonujące, zorganizowane, zsynchronizowane. I przez nasze nadużycia, zaniedbania - oszpecone.



sobota, 13 kwietnia 2013

Miłosz + Klimt


O, usta na wpół rozchylone, oczy przymknięte, różowa
sutka w obnażonej twojej nagości, Judyto!

Z wyobrażeniem ciebie oni, biegnący do
ataku, rozrywani wybuchami artyleryjskich
pocisków, spadający w doły, w zgniliznę!

O, lite złoto twoich tkanin, naszyjnika z rzędami
drogich kamieni, Judyto, na takie ich pożegnanie!


piątek, 12 kwietnia 2013

In chocolate we trust!

12 kwietnia - Światowy Dzień Czekolady

I choć śmieszą mnie te wszystkie kuriozalne święta (Dzień Spania w Miejscach Publicznych, Dzień Papieru, Dzień Grzyba, Dzień Dyplomaty, Dzień Pizzy, Dzień Sprzątania Biurka, Dzień Masturbacji, Dzień Spedytora, Dzień Bez Stanika, Dzień Czerwonego Kapturka, Dzień Białych Skarpetek, ..., ..., ...) - jak tu nie czcić CZEKOLADY?

"Terapeuta powiedział mi, że sposobem na prawdziwy wewnętrzny spokój jest kończenie tego, co się zaczęło. Jak na razie skończyłem dwie paczki M&M'sów i czekoladowe ciasto. Od razu czuję się lepiej." Dave Barry

Wszystkiego czekoladowego!














I jeszcze: jak zjeść czekoladę i mieć czekoladę:





wtorek, 9 kwietnia 2013

Lux ex facebook

Wychodziłam właśnie z Tesco, kiedy usłyszałam niesamowite trele jakiegoś ptaszka... Aż się obejrzałam.
Z równoległej alejki wyszła jakaś staruszka, miała wyblakłe włosy farbowane na fioletowo i krzywe zęby.
- Czy to ptak tak pięknie śpiewa?
- Tak - odpowiedziałam.
- Ptaki tak śpiewają! A tu tak ponuro. Kiedyż ta wiosna przyjdzie?
- Oby jak najprędzej. Miejmy nadzieję - dodałam z uśmiechem.
I chyba popełniłam błąd.
- O nie, to świat się musi zmienić! Jak to powiedział nasz kochany Franciszek - nie będzie dobrej pogody, dopóki ludzie nie będą dobrzy! Bo tak źle się dzieje na tym świecie - ludzie zatracili swoje człowieczeństwo! Co za czasy!
Tu pada jakiś cytat Wyszyńskiego, potem pyta mnie, czy wiem, co to loża masońska, że to sataniści, że Tusk do nich należy, że ostatnią nadzieją jest modlitwa do Matki Boskiej, że apel jasnogórski i różaniec trzeba odmawiać, o tajemnicy fatimskiej...
Przyznałam jej rację, pokiwałam pokornie głową.
Choć zmierzałyśmy w tym samym kierunku, przeprosiłam, skręciłam w prawo i z uśmiechem życzyłam miłego dnia. Wręcz oburzona staruszka wróciła do mnie:
- Polskiego, szczęśliwego dnia! Nie "miłego", tego nas nauczyła Unia Europejska! Unia to najgorszy manipulator naszych polityków, to kolejny rozbiór Polski! A Putin, a Ameryka? Tym na górze się w głowach poprzewracało! Jedyne co możemy, to modlić się za nich. I musimy!
Znów pokiwałam głową. Kobieta złapała mnie za nadgarstek.
- I powiem to Pani, bo Pani na to zasługuje: jeżeli będziemy szanowali naszą wiarę, to mamy szanse na życie w tym świecie. Pani nosi w sobie światło. Wszystkiego dobrego.
Podziękowałam, z uśmiechem rzuciłam "do widzenia" i pognałam w swoją stronę.

"Pani nosi w sobie światło"....
Kim była ta kobieta? Jakąś wieszczką? Czemu zawdzięczam to kuriozalne spotkanie? Jeżeli rzeczywiście to JA jestem jednostką wybraną? Muszę zacząć rewolucję w tym kraju, żeby nie zatracić resztki humanizmu?
Tak, to jest impuls!
Zacznę działać!

Po zajęciach wróciłam do mieszkania i zalogowałam się na facebooku.

wtorek, 2 kwietnia 2013