sobota, 16 lipca 2011

Dziwny...


Dziwny... Niekoniecznie ogród.

Czuję, że dziwne jest to, co mnie otacza. Jakaś lepka substancja przylegająca do skóry, dająca przyjemne poczucie niewidzialności. Taka moja pelerynka-niewidka. Hop - nakrywasz się i już nic nie widać.
Szyby parują od oddechu.
W butelce ubywa wody.
Ślady stóp w kurzu na strychowej podłodze.
Odciski palców na klamce.
Więc jednak coś widać...

Dostałam się na dwa kierunki studiów. I nie wiem, który chcę wybrać. Małe wielkie decyzje małego wielkiego człowieka w jego małym wielkim świecie.
Nie, nie chcę.
Oddajcie moją niewidkę...

Czy to się nazywa wakacyjna pustelnia umysłowa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz