wtorek, 14 czerwca 2011

Desert Rose

Jak to jest, że typowy "człowiek po przejściach", starszy od ciebie o 13 lat zaprasza cię na piwo, a ty w końcu ulegasz, mimo, że jesteś w pracy, siedzicie w półmroku w zadymionym lokalu i zwierzacie się sobie z najskrytszych sekretów? On poleca ci książki, które wielokrotnie przeczytał, i zdradza, że uwielbia Stinga i Jeana-Michel Jarre'a. Aż w końcu: "Jest taki utwór. Wydany gdzieś 12 lat temu... Desert Rose. Idealny do kochania się. Z byłą żoną uprawialiśmy seks przez 3 godziny przy tej samej piosence. Zawsze mam miłe wspomnienia,  kiedy słyszę tą nutę."
I wracasz do domu, sprawdzasz... Faktycznie, jest taki. Płyta Brand New Day. 99 rok.
Słuchasz.

Poezja dźwięku...
Zmysłowe, spokojne, kołyszące.
Piękne.
Egzotyczne, ale takie bliskie sercu...
I zastanawiasz się, jak to się dzieje, że ten facet od piwa naprowadził cię na ten dźwięk. Ktoś, o kim przed tą rozmową powiedziałabyś, że nie ma pojęcia o muzyce. A na pewno nie o dobrej muzyce.
Ktoś, kto skłania cię do zainteresowania się rai i layali.
Ktoś, z kim chętnie znowu pójdziesz na piwo do tego śmierdzącego baru. Bo nigdy nie wiadomo, w rytm jakiego utworu zbiera poziomki.
Dla ciebie.




I dream of rain
I dream of gardens in the desert sand
I wake in vain
I dream of love as time runs through my hand

I dream of rain
I lift my gaze to empty skies above
I close my eyes, this rare perfume
Is the sweetest intoxication of her love

1 komentarz:

  1. Ta piosenka mnie zawsze rozrywa, dlatego unikam... Ale nie unikam za to "When we dance" i "Until" mimo, że rozklejanki to popisowe.

    OdpowiedzUsuń