poniedziałek, 20 czerwca 2011

Codzienności smak

Widzę w swoim codziennym pożyciu coraz więcej anomalii. Nie działa mi scrobbling na last.fm, ale nie chce mi się od nowa go instalować. Nie chce mi się czytać ponad 50 maili, nawet nie wiem, czy wszystkie są spamem i reklamami, nie chce mi się ich usuwać, choć mam świadomość, że będzie tego jeszcze więcej. Od czwartku nie włączałam komputera i nie brakowało mi facebooka (!). Nie pamiętam, kiedy ostatnio odwiedzałam nk. Wiem, która koleżanka obchodzi dzisiaj urodziny, ale nie mam ochoty wysłać chociażby sms-a. Przestałam się udzielac na forach, których byłam stałą bywalczynią. Nie chce mi się, nie mam czasu.
Poświęcam za to dziennie pół godziny na przygotowanie latte macchiato z amaretto, piję wino do obiadu, wieczorami częstuję mamę i ciotkę drinkami (siebie oczywiście też częstuję). Robię koktajle, piekę ciasta (tort poziomkowy - niebo w gębie!), smażę konfitury.
Wróciłam znowu do traktowania pudełeczek, wazoników, buteleczek papier-mâché, robię zakładki do książek, puzderka, pierdółki.
Nie wierzę, że to ja.


Patrzę w lustro i widzę kogoś. Nie wiem, kim jest ta dziewczyna. Co robi w moim domu, skąd się tu wzięła? Czy kiedyś znowu będzie mną, czy już zawsze będziemy spały po oddzielnych stronach?  Czy kiedyś się dowiem, kiedy umarły moje sny? Czy wrócę do rzeczywistości, a może właśnie wróciłam? Może to właśnie jest rzeczywistość.
Boże, jakże się boję.
Że kiedyś faktycznie tak może wyglądać moje życie. Że kawa z pianką podana w wysokiej szklance stanie się kwintesencją relaksu po pracy.

4 komentarze:

  1. To takie... Niepodobne do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co nie zmienia faktu, że wielu o takiej codzienności może pomarzyć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo wszystko taka rzeczywistość jest strasznie... przyziemna? Przytłaczająco przyziemna. Zdecydowanie.

    OdpowiedzUsuń