środa, 21 grudnia 2011

Świąteczni, niekonsekwentni, zabawni

Tyle gadania o niewinnym opadzie atmosferycznym. Zabawne.
To komiczne jak niekonsekwentni są ludzie. Od co najmniej miesiąca wszędzie, wszędzie proszono o śnieg: na facebooku, na kwejku, na bloggerze, na twitterze, w szkołach, na uczelniach, w autobusach, w esemesach, na GG. "Święta bez śniegu to jak film bez muzyki", "Śniegu, przybądź", "Bez śniegu nie czuć ducha świąt" i mnóstwo innych wzniosłych myśli. Proszę bardzo, dar niebios - tuż przed Bożym Narodzeniem świat pokryła śniegowa kołderka. Naturalnie wszyscy spragnieni śniegu powinni się cieszyć, wyjść na dwór, porzucać śnieżkami, zrobić kulig, "poczuć ducha świąt" - zgodnie z zapowiedziami. I co?
"W śniegu mam na przystanek iść?", "Kurde, ale nas zasypało, mógłby stopnieć od razu po świętach", "Ślisko na drogach, zaczną się wypadki, opóźnienia pociągów..", "Ale zimno, nie chce mi się z domu wychodzić".
Oto wasz upragniony śnieg.
Współczuję Panu Bogu. Co ma zrobić, by było dobrze? Słuchać próśb o świąteczny śnieg, zesłać go ku uciesze ludzi, a potem słuchać narzekania? I stopić?

Ecce homo. Najpierw prosi, potem narzeka. Najpierw szuka, potem żałuje. Wydaje fortunę na obżeranie, by potem wydać fortunę na odchudzanie. Niszczy zdrowie oddając się pracy, by zarobić pieniądze - przeznacza je na poprawienie stanu zdrowia, bo umiera z przepracowania. Kupuje najnowsze trendy mody - nie będzie w tym chodzić, bo teraz wszyscy mają to samo. Spędza godziny surfując po internecie, czyta że takie uzależnienie jest szkodliwe i postanawia się zmienić - szuka w internecie, jak wyleczyć się z uzależnienia od internetu. Odkłada wszystko na weekend - narzeka, że nie ma wolnych od pracy weekendów. Na miesiąc przed świętami planuje cztery rodzaje ciasta, pierniczki, o, jeszcze makowiec, może zrobić też struclę? - płacze, że znowu przytyje od świątecznych słodkości. Zaprasza wszystkie ciotki, wujki, babcie, dziadki, sąsiadki, kuzynki, kuzyny na obiad - rozpacza, że nie poradzi sobie a takim przyjęciem, mogliśmy pójść do restauracji.
Przekomiczne.
Ecce homo.
Ecce ego.


Co do śniegu, wokół którego tyle szumu - lubię zimę na wsi. Lubię te zasypane pola i przyśnieżoną wieżę kościoła, kiedy idziemy na pasterkę. Dzisiaj w mieście - park, skwer, Krakowska - tak, ale ciapa na ulicy, gigantyczne kałuże przy przejściach dla pieszych, wybłocone chodniki - nie, nie lubię.



1 komentarz:

  1. Świetna notka- już tytuł mnie przyciągnął. Tak, ujęłaś to świetnie - dokładnie te mechanizmy zachowań. Ale czy od zawsze? Czy to kolejna choroba naszych czasów? Trudno powiedzieć. Niemniej wyrazista, głupia, zapewne niereformowalna...
    Skoro w Opo śnieg to miazga, nie chcę nawet myśleć jak to wygląda w Krk. Naprawdę chcesz się tam przenieść? Ja pragnę uciec, to miasto niszczy.

    OdpowiedzUsuń