poniedziałek, 31 października 2011

(...)11?

To wcale nie było jakieś ustalone, jakieś zaplanowane, po prostu - tak wyszło. Kiedy zaczęłam pisać tego bloga, nie zwracałam uwagi na to, ile postów miesięcznie publikuję. Maj - 11, czerwiec - 11, i dopiero pod koniec lipca się zorientowałam, więc dopilnowałam, aby znowu pojawiło się ich 11.
I tak co miesiąc.
Nie musiałam specjalnie się wysilać - ewentualnie ostatniego zastanawiałam się, czy napisać, czy nie.
Że niby ograniczanie przez formę. Gdzie tam.

Maj, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, no i teraz - październik. Tam, dam, dam. Rewolucja.
Nie ma 11 postów.

Czy coś się zmieniło?
Bardzo dużo.

Przedtem też zdarzało mi się nie mieć czasu, nie mieć ochoty, nie mieć weny ani pomysłu. Ale teraz... Nie, to żaden z tych powodów.
To bardziej jakieś poczucie nicości, ale nie takie, jakie już ni się zdarzały, inne, bardziej... zdegradowane.
To chyba nie ja.

Hi, November. Please, be good to me.
Good.
Better.
Mine.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz