poniedziałek, 24 grudnia 2012

Kraina Piernika

Jest kilka elementów, bez których dla mnie i mojej rodziny Święta nie istnieją: choinka, kolacja wigilijna z makówką jako deserem, łamanie się opłatkiem, Pasterka o północy, świeca z światełkiem betlejemskim, odwiedziny babci... I obowiązkowo piernik!
Pierwsza tura pierniczków piecze się już pod koniec listopada. To twarde ciasteczka, które muszą swoje odleżeć... A najlepiej smakują przed Wielkanocą :)
O pierniczkach leżakujących, na które ciasto zarabiałam we wrześniu, już wówczas wspominałam. A oto efekty dojrzewającego przez 3 miesiące ciasta i zabawy z barwnikami spożywczymi:

 Las choinek:
Jest i motyw muzyczny: 
 Babeczki makowe z "gwiazdką", która wyszła bardziej krzyżykiem niż jakimkolwiek ciałem niebieskim...
 
 Lebkuchen -  eksperyment, który okazał się być hitem!
 I talerz ciasteczek, a na nim...
 
"Kocie łebki" z powidłami: 
Pierożki z masą makową: 
Anyżki: 
Cranberry Noel, mój faworyt! 
Jest jeszcze piernik z marmoladą: 
I tradycyjny makowiec: 

Dodatkowo babcia piekła makowe bułeczki, mama piernik i dwie tury pierniczków... Za dużo?
Też tak mi się wydawało... Ale talerzyk sąsiadce, paczuszkę znajomej, w prezencie koleżance, księdzu po kolędzie...
I jeszcze zabraknie, a zjadłoby się!

Wesołych! Przeżytych, a nie przejedzonych!

2 komentarze: