środa, 7 listopada 2012

Majaki gorączkującej

Będzie prywatnie.

Poczytałam forum klasowe na nk. Licealne... Z pre-znajomości. Wakacyjne wypowiedzi świeżo upieczonych licealistów a to dotyczące hobby, a to o marzeniach, a to nieudolna próba spotkania się. Z racji braku dostępu do internetu, dołączyłam się do dysputy dopiero we wrześniu. Niezbyt aktywnie co prawda.

Gosh, jakie to śmieszne.
Jakie to przekomiczne, momentami żałosne, żenujące, choć generalnie miło powspominać.

Większość pousuwała konta na nk, ja postanowiłam, że tego nie zrobię - niech jest, nikomu nie szkodzi, nikomu nie zawadza, a to jakaś część... historii. I te przekomiczne, żenujące posty na forum - to część nas, a czemu się jej wstydzić? Pousuwali konta, ale po wypowiedziach można się domyślić, czyje to posty.

Cina czy Musiałka? To były problemy.

Kiedy we wrześniu 2008 nadrabiałam zaległości i czytałam forum od początku szczególnie wkurwiały mnie wypowiedzi pewnego chłopaka. Potem odkryłam jego inne oblicze... . Dziś to czytam i zgaduj-zgadula, jakie mam odczucia?

Rozchorowałam się.
Majaczyłam. Coś mi się mroczyło i wydawało.
Może jutro będę musiała usunąć tego posta.
Choć już czuję się lepiej, ŚWIADOMIE, siedzę przecież przed laptopem.
Przykładowe sytuacje z ostatnich, powiedzmy, 48 godzin:

<mama wchodzi do mojego pokoju, śpię>
- Musisz wziąć antybiotyk.
- Rozmawiam przez telefon.
<minuta ciszy>
- Mamo, czy ja gdzieś dzwoniłam?
- Nie, nie... Telefon leży na biurku. Przyniosę ci te tabletki.

<przebudzona, światłowstręt, siedzę w kuchni i medytuję nad kubkiem z wodą, w której zaraz rozpuszczę Eferalgan>
- Czy ktoś kupił cytryny?
- Tak, są w komórce.
<cisza>
- A gdzie je kupiliście?
- W Netto.
- Aha.
- A czemu?
- Nie, nie, nic. Śniło mi się.
- Co ci się śniło?
- Ah, to śmieszne. Miałam gorączkę przecież. Śniło mi się, że ta pani, u której pracowałam w zeszłym roku, zaoferowała mi, że jak kupimy 20 kilogramów cytryn, to da nam je po złotówce za kilo...
- I co, kupiliśmy?

<sen, po przebudzeniu byłam świadoma tego, że to sen, jestem jednak zadziwiona niesamowitą technologią w nim użytą>
Znajomy przyjechał do nas przegrać filmy. Były nagrane na WKŁADZIE DO DŁUGOPISU. Aby zgrać film, należało podpalić wkład i włożyć go do ziemi, a ona pochłaniała megabajty...
Nie ogarniam tego snu.
Obudziłam się i pobiegłam na balkon. Dopiero tam otworzyłam oczy.
A tu trzeba ruszyć do świata.

Zastanawia mnie skąd takie głupoty biorą się w naszych głowach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz