piątek, 29 czerwca 2012

Labor omnia vincit?

Koniec sesji (no, nie do końca...), koniec roku szkolnego, po wynikach maturalnych - wakacje. I narzekanie   ambitnych młodych, "bo nie ma pracy". Moi drodzy. Aż zabiorę głos. Praca jest!

1. Praca jest, ale...
Miałem na ustnej maturze z polskiego 100%, więc nie będę w jakimś magazynie fizycznie zapieprzać.
2. Praca jest, ale...
Nie po to poszłam na studia, żeby za grosze pracować! 1050 zł brutto? Śmieszne pieniądze!
3. Praca jest, ale...
Nie będę robić z siebie idioty na kasie w Tesco.
4. Praca jest, ale...
Roznosić ulotki? A jak mnie znajomi spotkają? Ale siara będzie!
5. Praca jest, ale...
Że niby mam wstawać o 5:30 w wakacje ^^ Dobre sobie.
6. Praca jest, ale...
Zbieranie owoców to jednak nie moje powołanie.
7. Praca jest, ale...
Zmywać naczyń w jakimś barze to ja nie będę. Nie godzi się.
8. Praca jest, ale...
Od przyszłego tygodnia. Proszę wysłać CV na naszego maila. 
9. Praca jest, ale...
Nie, nie, na 3 miesiące nie... Na stałe potrzebujemy.
10. Praca jest, ale...
Tak, tak, oddzwonimy do pani!

I jednak pracy nie ma.

Wszystkim rówieśnikom (i nie tylko) poszukującym źródła zarobku życzę powodzenia.
Trochę determinacji, samozaparcia, telefonów, biegania, stresu... i udało się. Trzecie wakacje z rzędu udowodniłam (sobie i narzekającym malkontentom), że chcieć to móc. Labor omnia vincit?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz