piątek, 31 stycznia 2014

Rzuciłbym to wszystko...

Długo mnie tu nie było. Znajomi, zerkający na bloga od czasu do czasu, nawet mobilizowali, podsuwali pomysły, o czym by napisać. Zawsze jest o czym pisać. Tylko nie zawsze jest iskra, o płomieniu nie wspominając. 

Nie mam na nic ochoty. Do tego stopnia, że zaczynam sprzątać pokój. Zdejmuję z półki kolejne książki, wycieram z kurzu, ustawiam w innej kolejności. Ooo Tuwim, otwieram i czytam:

Rzuciłbym to wszystko, rzuciłbym od razu, 
Osiadłbym jesienią w Kutnie lub Sieradzu.

W Kutnie lub Sieradzu, Rawie lub Łęczycy, 
W parterowym domku, przy cichej ulicy.

Byłoby tam ciepło, ciasno, ale miło, 
Dużo by się spało, często by się piło.

Tam koguty rankiem na opłotkach pieją, 
Tam sąsiedzi dobrzy tyją i głupieją.

Poszedłbym do karczmy, usiadłbym w kąciku, 
Po tym, co nie wróci, popłakał po cichu.

Pogadałbym z Tobą przy ampułce wina: 
"No i cóż, kochana? Cóż, moja jedyna?

Żal ci zabaw, gwaru, tęskno do stolicy? 
Nudzisz się tu pewno w Kutnie lub Łęczycy?"

Nic byś nie odrzekła, nic, moja kochana, 
Słuchałabyś wichru w kominie do rana...

I dumała długo w lęku i tęsknicy: 
- Czego on tu szuka w Kutnie lub w Łęczycy?

Przypadek? Nie sądzę.
Rzucam więc to wszystko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz