poniedziałek, 2 września 2013

Hello September

Ciastko czekoladowe popijane herbatą na odchudzanie.
Ha-ha. Klasyka.

Wróciłam. Wróciłam i niezbyt wiem, co z sobą zrobić. Kręcę się i kręcę, łażę i łażę, przebieram, marudzę, smęcę... Okay, kilka dni na ogarnięcie, na powrót do dawnej, choć zmienionej rzeczywistości. Ale to trwa drugi tydzień!
Tysiące pomysłów, które raz są szalone, za chwilę głupie, aż w końcu dociera do mnie, że nierealne.
Wyjechać za granicę? Na dłużej? Na stałe? Zacząć tam studia? Pomyśleć nad wymianą semestralną? Spróbować w innym mieście? Umówić się na podwójną randkę? Jechać 900 km tylko na weekend?  Łudzić się, że to może być coś więcej? Poślubić muzułmanina i napisać o tym książkę?


Oglądam filmy online. Irytujące, kiedy nagle kończą się w 64 minucie, w momencie, kiedy ona już otworzyła usta, ale jeszcze nie usłyszałam, czy w końcu mu to powie. Wyłączam i wracam do swoich rzeczy. Nie interesuje mnie, co będzie dalej.
Zaczęłam czytać z 10 książek. Żadnej nie dokończyłam. Wierzę, że jeszcze kiedyś po nie sięgnę, choć wtedy wszystko może się zmienić.
Nie mieszczę się w moim pokoju. To bardziej magazyn, niż pokój. Wygospodarowałam miejsce na strychu, by urządzić tam rodzaj pracowni, na te wszystkie szpargały, książki, wstążki, szyszki, kartki, karteczki i karteczeczki. Zaczęłam się przenosić, połowa rzeczy została na podłodze. Nic nie szkodzi. Nie przeszkadza mi to. Niech leży.

“Czy można obrazić się na siebie samego? Przestać się do siebie odzywać, nie myśleć więcej w pierwszej osobie. Ostentacyjnie nie zauważać się w lustrach, nie odbierać telefonów, poczty, maili. Wyprowadzić się od siebie. Nie reagować na swoje potrzeby, przyzwyczajenia, imię. Unikać się, (na ile to możliwe) nie przyznawać się do siebie w towarzystwie. Skończyć z utrzymywaniem się, płaceniem rachunków, ubieraniem, obcinaniem cholernych paznokci. Przestać dla siebie istnieć, nie poniżając się do targania się na swoje życie. ("Znaczyłoby to, że mi zależy"). A przecież nie ma się już i tak ze sobą nic wspólnego.”
"Reisefieber", Mikołaj Łoziński 


Wrześniu, witaj. Nie wiem, czy Cię lubię, czy nie, ale chyba wszystko mi jedno.





1 komentarz: