O ironio.
Koncert Świetlików z moim bożyszczem (chyba ostatnimi czasy nadużywam tego słowa w stosunku do znanych mężczyzn...) Marcinem Świetlickim w Opolu! Wstęp free.
A ja leżę w łóżku, obok brzęczy laptop, czasem zajrzę to na facebooka, to przeglądnę jakąś stronę, próbuję obejrzeć jakiś film. Kubek herbaty przeszkadza, niewygodnie, kości bolą, pocę się, o jakie to straszne.
Odsłucham kilku utworów, tak łącząc się w duchu.
O ironio.
Upragniony. Tak blisko.
Beze mnie.
Jestem dziś w stanie nieporuszalnym.
Dlaczego.
A ja niby mogłam iść, ale nie chciałam, a potem zechciałam, ale się bałam, ale się zmęczyłam, ale... Minęło.
OdpowiedzUsuń