I mam coś jeszcze.
Moim zboczeniem są firanki. Kurzo-domowe zajęcie, wiem. Mam bzika na tym punkcie. Okno to najważniejsza część wystroju pomieszczenia. Uwielbiam firanki. Moja mała dewiacja. Brzmi strasznie.
A że stoisko naprzeciwko PKSu likwidują - wielka wyprzedaż! -każdy materiał 5 zł mb!
I tak sprawiłam sobie 6 metrów szyfonu w kolorze czerwona śliwka.
"Projekt" (jakieś bazgroły na kartce w kratkę), konsultacje z krawcową - i oto jest.
Okno na północny-wschód, wieczny problem z właściwym nasłonecznieniem. Ale w rzeczywistości wygląda to jaśniej niż na zdjęciach. Podoba mi się, serio. Pomysł może i niespecjalnie nowatorski, ale cieszy oko. Wreszcie jakiś powiew świeżości.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo nie talent, raczej chęć zrobienia "czegoś" :)
OdpowiedzUsuńPiękne firanki... A wieniec? Aż jesiennie się zrobiło - ale tak złotojesiennie ;)
OdpowiedzUsuńOh my goodness... you are crafts goddess! :P
OdpowiedzUsuń